Chcesz iść do sądu, ale myślisz, że nie warto? O to właśnie chodzi bankom. Dowiedz się jakie metody stosują, żeby to osiągnąć.
Spis treści:
- Droga do uzyskania zaświadczenia z banku jest długa — nie czekaj ze złożeniem wniosku!
- Czy pozwy ze strony banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału i o zwrot kosztów kredytu są realnym zagrożeniem? Jak się przed nimi bronić?
- Propozycja ugody — sprawdź, czy na pewno jest dla Ciebie korzystna.
- Tarcza antybankowa — zabezpiecz się przed fortelami banków.
Według Biura Informacji Kredytowej w połowie 2020 r. było w Polsce 768 tys. osób, które miały kredyt we frankach. Gdyby wszyscy poszli do sądów, straty finansowe banków przekroczyłyby ich rezerwy przeznaczone na ten cel i pogrążyły sektor bankowy w chaosie. Właśnie dlatego instytucje finansowe prześcigają się w metodach, które mają zniechęcić kredytobiorców do składania pozwów. Raz kij, innym razem marchewka — byle nie ponieść straty. Jeśli dasz się na to nabrać, stratę poniesiesz Ty. Zostaniesz z uciążliwym kredytem i niepewnością jutra.
W poniższym artykule zebraliśmy najpopularniejsze sposoby jakie stosują banki, żeby odwieść Cię od drogi sądowej.
Długa droga do uzyskania zaświadczenia z banku — nie czekaj ze złożeniem wniosku!
Chcąc pozwać bank musisz mieć komplet dokumentów. Jednym z nich jest zaświadczenie o Twojej historii kredytowej. Jest to dokument, który zawiera daty wpłat wszystkich rat, prowizji, składek ubezpieczeniowych, kwoty wypłaconych transz kredytu, jego oprocentowanie i pozostałą kwotę zadłużenia.
Uzyskanie zaświadczenia jest proste — wystarczy w banku złożyć wniosek. Możesz to zrobić pisemnie, telefonicznie lub osobiście. Proste, ale okazało się polem do nadużyć bankowych. Od czasu ogłoszenia wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) banki celowo opóźniają wystawienie zaświadczeń lub żądają za nie nieadekwatnie wysokich kwot. Zamiast 200-400 zł chcą o wiele więcej, w niektórych przypadkach kwoty te sięgały kilku tysięcy złotych.
Takie praktyki banków spotkały się jednak z wysokimi karami pieniężnymi (5 mln zł!) ze strony Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Banki oczywiście nie chcą płacić kar i dziś nieadekwatne kwoty za wydanie zaświadczenia prawie się nie zdarzają. Są jednak ze strony banków inne utrudnienia — na potrzebny dokument kredytobiorca musi czasem czekać kilka miesięcy. Zamiast kilku tygodni lub dni. To z kolei opóźnia wniesienie pozwu do sądu, ale o to właśnie bankom chodzi.
Dlatego po złożeniu wniosku o zaświadczenie o historii kredytowej zalecamy częsty kontakt z daną instytucją finansową i zapytywanie na jakim etapie jest jego realizacja.
Czy pozwy ze strony banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału i o zwrot kosztów kredytu są realnym zagrożeniem? Jak się przed nimi bronić?
Dotychczas banki próbowały zniechęcić frankowiczów do procesów sądowych grożąc pozwem o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Oznacza to, że (w razie unieważnienia umowy w procesie sądowym), frankowicze mieliby oddać całą sumę kredytu powiększoną o wynagrodzenie za korzystanie z otrzymanych środków. W praktyce było niewiele takich spraw i powództwa te zostały przez sądy oddalone. Przeciwne takim żądaniom banków opinie wydały: Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), UOKiK, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz wielu prawników.
Od niedawna banki domagają się również zwrotu kosztów obsługi kredytu.
Z takim właśnie żądaniem wystąpił bank Raffeisen wobec państwa Dziubaków, którzy wygrali z nim sprawę w styczniu 2020 r. Bank chce, aby kredytobiorcy zwrócili cały otrzymany wcześniej kredyt (zwaloryzowany o inflację) oraz ponieśli koszty korzystania z pożyczonych pieniędzy.
Sąd, który rozpatruje tę sprawę oddalił wniosek banku o zabezpieczenie roszczenia hipoteką kredytobiorców. Również stanowisko środowiska prawniczego jest jasne — instytucje finansowe nie mają podstaw, aby takie żądania wysuwać. Można więc sądzić, że „pokazowe” procesy są po to, żeby wystraszyć pozostałych frankowiczów.
W sprawie tego, czy bankom należy się wynagrodzenie za korzystanie kapitału, wypowie się w kwietniu 2021 r. Sąd Najwyższy i będzie to rozstrzygające dla powyższej sprawy i jej podobnych.
Propozycja ugody — sprawdź, czy na pewno jest dla Ciebie korzystna
Kolejnym sposobem banków na zniechęcenie frankowiczów do składania pozwów, są ugody. Propozycję takiego rozwiązania przedstawił w grudniu 2020 r. Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
Ugody zmieniałyby warunki umów o kredyty frankowe. Najlepszym rozwiązaniem dla kredytobiorców byłoby „przekształcenie” kredytu we frankach na złotowy przy oprocentowaniu WIBOR + marża. Póki co, taka propozycja nie padła ze strony żadnego z banków. Dodatkowo, banki nie mają spójnej wizji ugód, każdy osobno analizuje, co przyniosłoby mu największą korzyść.
Ugody wciąż są gorącym tematem debat i rozmów, choć nie idą za tym żadne działania banków. Są za to dobrym argumentem, żeby dawać nadzieję kredytobiorcom i powstrzymywać ich przed wejściem na drogę sądową.
Czy ugoda z bankiem wyjdzie na dobre kredytobiorcom? Bardzo wątpliwe. Jeszcze przed propozycją KNF zdarzało się, że banki proponowały swoim klientom ugody. Tylko, że najczęściej nie miały one wiele wspólnego z rozwiązaniem korzystnym dla obu stron. Najczęściej proponowały „przekształcenie” kredytu na złotówkowy po niższym kursie złotego.
Trzeba też pamiętać o tym, że podpisanie ugody może zamknąć lub poważnie utrudnić drogę do dalszych roszczeń. Czyli, jeśli po czasie okaże się, że zmiana umowy nie przyniosła określonych korzyści frankowiczom, prawdopodobnie nie będą oni mogli tego zaskarżyć w sądzie i ubiegać się o swoje prawa.
Warto wiedzieć, że zawsze może też dojść do zwiększenia oprocentowania, a tym samym do wzrostu raty kredytu. Po podpisaniu ugody trzeba będzie się na to zgodzić. Podobnie jest z rozliczeniem wniesionych już nadpłat — jeśli ugoda tego nie rozstrzygnie, później będzie to niemożliwe.
Kredytobiorcy więcej mogą zyskać wytaczając proces sądowy. Warunkiem jest profesjonalne wsparcie prawne.
Tarcza antybankowa — zabezpiecz się przed pozwem banku
Pomoc prawną można uzyskać w kancelarii prawnej, takiej jak E-Kancelaria, która specjalizuje się w sprawach o kredyty frankowe. Pracują w niej prawnicy i ekonomiści, których celem jest pomoc Tobie w wygraniu sprawy z instytucją finansową.
Jednym z elementów tej „gry” jest zabezpieczenie kredytobiorcy przed działaniami banków, jakie mogą podjąć po przegranym procesie. Jak wiemy już na przykładzie państwa Dziubaków, bank może nie „odpuścić” i żądać zwrotu kosztów kredytu. Z ogromnym prawdopodobieństwem banki będą przegrywać tego rodzaju sprawy, jednak niosą one ze sobą dodatkowy stres dla kredytobiorców.
Jeśli, dodatkowo, w kwietniu Sąd Najwyższy uchwali, że w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej, strony mogą dodatkowo żądać wynagrodzenia za korzystanie z jej środków pieniężnych — otworzy to bankom drogę do żądania wynagrodzenia z tytułu korzystania z kapitału.
Jeśli, dodatkowo, w kwietniu Sąd Najwyższy uchwali, że w przypadku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytowej, strony sporu mogą dodatkowo żądać wynagrodzenia za korzystanie z ich środków pieniężnych — otworzy to bankom drogę do żądania wynagrodzenia z tytułu korzystania z kapitału.
Aby zwiększyć poczucie bezpieczeństwa swoich klientów, E-Kancelaria oferuje Tarczę Antybankową. Tarcza Antybankowa oznacza zapewnienie o reprezentacji w sądzie w razie pozwania przez bank lub złożenia przez niego skargi kasacyjnej. Tarcza chroni kredytobiorcę aż 12 m-cy po ogłoszeniu prawomocnego wyroku przez sąd.